Kolego, Ludzkość bardzo szybko dostosowuje się do zmian i przechodzi do pewnych rzeczy, jakby istniały od zawsze. Rozejrzyj się do okoła, widziałeś to wszystko, czy tak jak inni chowasz głowę w piasek i udajesz, że nic nie zauważasz? Oczywiście, że tak jest o wiele łatwiej. Po co mieszać w to sumienie, ma już bez tego za dużo na sobie. Za to wszystko, co robiliśmy podczas zamknięcia. Za te wszystkie złe myśli, które przychodziły nam do głowy, za te wszystkie krzyki, jakie skierowaliśmy w kierunku innych. Nie dotykaj mnie! Odsuń się!
Nie chcę cię widzieć! Idź stąd! Przez ciebie zachoruję! To wszystko twoja wina! Ale teraz jest już normalnie. Minął rok od tego szaleństwa, które wydawało się złym snem. Urazem głowy. Teraz możemy swobodnie wychodzić na zewnątrz. Możemy stać blisko siebie. A co najważniejsze – zaczęli znowu organizować zawody. Jeszcze troszkę nieśmiało, na spokojnie, ale zaczęło się. Zapisałam się na runmagedon. Jeden z wielu, zrobiły się popularne, tylko nie do końca wiedziałam dlaczego. Jest w tym zabawa, ale żeby co tydzień? Chcą na siłę ludzi wyciągnąć, by zaczęli się ruszać? Tak, wiem, że ludzie przytyli średnio o 20 kg. Śmiertelność przez to strasznie wzrosła, 500 % przyrost naturalny cukrzyków i zawałowców. Podobna ilość samobójców, można ich spotkać na każdym rogu. Nie nadążają ze ściąganiem ich. Wstajesz rano, wychodzisz na ulicę i widzisz kolejnego nieszczęśliwego, którego to wszystko przerosło. Powrót do społeczeństwa boli, szczególnie tych wrażliwych. Na mojej ulicy mam dwóch. Wiszą od tygodnia. Dzieciaki wyobrażają sobie, że to wielkie spuchnięte piniaty. Biorą kije i walą z w nie. Wygrywa ten, któremu uda się rozwalić wisielcowi brzuch. Dodatkowe punkty, jeśli odskoczy zanim zostanie zaplamiony krwią. Płynami ustrojowymi. Resztkami duszy, która nigdy nie zazna spokoju. Na wieki wieków amen. Poszłabym się za nich pomodlić, ale nie wierzę już w kościół. Bóg siedzi w pubie i żłopie browara. Beka przy tym tak, że nawet lokalnemu pijaczynie jest głupio. Ma na sobie białą, poplamioną koszulkę na ramiączkach. Śmierdzi potem i nie przejmuje się tym za bardzo. I tak nie oczekuje, że ktoś się do niego dosiądzie. Prezydent ogłosił, że społeczeństwo powinno wspierać się w tym okresie. Powinniśmy pomagać z porządkowaniem ciał, tak by nie zaśmiecały ulic, by nie sprawiały przykrości przechodnią, w końcu to ma być radosny popandemiczny czas. Na starcie wszystko wyglądało normalnie. Ludzie ubrani w sportowe stroje. Napięcie, lekkie przepychanki. Każdy chce się pokazać, każdy chce być najlepszy. Strzał pistoletu. Ruszyliśmy. Pierwsza przeszkoda pojawiła się po 300 metrach. Z daleka wyglądała dziwnie, ale dopiero gdy zaczęłam się zbliżać zobaczyłam, że to sztuczna góra. Sztuczna, z prawdziwych ciał. Ludzkich. Ruszyłam dosyć szybko, ale zbliżając się do góry zwalniałam. Stanęłam 10 metrów przed nią. Byłam jedyna, która się zatrzymała. Wszyscy pozostali zawodnicy dobiegali do niej, jakby to było coś normalnego. Wdrapywali się na te ciała, jakby to były manekiny. W różnym stanie rozkładu. Różnokolorowe. Niektóre wyglądały, jakby dopiero zostały ubrane i umalowane na swój własny pogrzeb. Inne, jakby od miesiąca nie zmieniały ubrań, mieszkały na śmietniku. Okrążyłam górę. Nie mogłam się na nią wspiąć. W przeciwieństwie do innych osób uznałam, że nie jest to normalne. Nie chciałam, by to kiedykolwiek było moją normalnością. Mogę zrobić te zadanie karne. Stracić cenne minuty. Nie zależało mi. Miałam nadzieję, że kolejne przeszkody będą już standardowe, wiesz, błoto, przepływanie rzeki, przebieganie przez opony. Nie były. Znaczy była rzeka. Pełna ciał. Jak w gangesie, tylko nie było rytualnego pogrzebu, pożegnania z bliskimi. Ktoś na pewno tych ludzi szuka. Byli to czyiś rodzice, dziadkowie, dzieci, przecież tak nie można. Ludzie stworzyli własną definicję pomocy w porządkowaniu ciał. Nie mieli gdzie ich grzebać, nie mieli gdzie ich przechowywać, więc postanowili wykorzystać je. Jak każdy materiał, powtórnie. Pojęcie recyklingu nabrało nowego wymiaru. Nie mogłam dalej w tym uczestniczyć. Uciekłam. Po drodze widziałam inne przeszkody. Ludzkie. Slalom wśród dłoni. Przebiegnij po stopach bez spadnięcia. Na mecie, poza medalem, uczestnicy dostawali środek do wywabiania krwi z ubrań. Radosny sponsor stał i uściskał dłoń każdego, kto ukończył zawody. W rękawiczkach, nie chciał się pobrudzić. Wiesz co? Nie chcę być częścią tego świata. Może jutro to moim ciałem dzieciaki będą się bawić. Może jutro to przez moje ciało będą przeskakiwać. Może za miesiąc naszych zmarłych będziemy wywalać do śmietnika. Będą zabierani co środę przez śmieciarki, mieleni i wylądują na wysypisku śmieci. Jednym z wielu. Będziemy im tylko tworzyć specjalne konta na fejsie. Ich znicze będą się palić na naszym profilu, w dolnym lewym rogu. Póki się nam nie znudzi. Zawsze możesz kliknąć na „przenieś do kosza”. Nie można dać się sentymentalizmowi. To domena tych słabszych. Tych, co kończą na lampie na twojej ulicy. A jeszcze rok temu siedziałam zamknięta w domu i to było moim największym problemem. Powinnam zaufać osobie, która powiedziała mi, że problemy są tylko w mojej głowie. Głowie pełnej potworów. Za późno.
0 Komentarze
Odpowiedz |
Notkazapomnijcie o logice. zapomnicie o dosłowności. trzeba stworzyć świat jeszcze dziwniejszy, by ten obecny wydawał się troszkę normalniejszy. Archiwum
Maj 2020
Kategorie |